niedziela, 6 października 2013

1255 krawat, 1255, dzień, 6/10/13

Dzień dobry!
W Warszawie była jakaś debata na temat ronda im. Ryszarda Ochódzkiego, prezesa klubu „Tęcza”. Ja tam, żeby poczuć klimat „Misia” wybieram się do urzędu dzielnicy lub do sklepów Carrefour. Przy czym ewidentnie od pewnego czasu ta sieć handlowa bije się o „złotą patelnię”.
W Galerii Mokotów przy kasie sprawdzają, czy człowiek nie oszukał na wadze. Niedługo pewnie będą ważyć klientów przed wejściem i wyjściem.
Albo taka karta lojalnościowa „Rodzinka”. W naszym osiedlowym Carrefourze namówiła mnie na nią sprzedawczyni. Pokazała gablotkę ze skarbami i powiedziała: - Patrz pan, ten kubek, talerze i suszarka mogą być pana. Tylko trzeba uzbierać punkty.
No, i uzbierałem. Chciałem drobiazg. Domino. Taką grę. Co chciałem to domino, to klucza do tej gablotki znaleźć nie mogli. A to kierowniczki nie ma, a to menadżera, a to jakiegoś innego prezesa od klucza. Machnąłem ręką i całą tę „Rodzinkę” wyrzuciłem do kosza.
Ostatnio jednak żonę namówili na jakąś nową kartę. A żona mi mówi: - Bądź lojalny, weź tę kartę i idź na zakupy.
Poszedłem. Przy kasie wręczam kartę.
- Proszę pana, to nie nasza karta. Każdy Carrefour ma swój program lojalnościowy.
- To ja mam mieć do każdego waszego sklepu inną kartę!?
- Tak. By my proszę pana działamy we franczajzingu - oświadczyła dumnie kasjerka.
Franczajzing mają, a podłogi jak nie myli tak nie myją.
Miłego dnia.

z cyklu: Ludzie, których spotkałem

(krawat: Gold City, hand made silk)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz