Dzień dobry! Kiedyś było tak, że marynarze zawijali do portu, szli się upić i pobić. A teraz w Gdyni meksykańscy marynarze dostali lanie od kiboli Ruchu Chorzów. Pewnie flaga Meksyku skojarzyła się Ślązakom z barwami Legii Warszawa. Wiem, to skomplikowane. Kilkanaście lat temu przechodziłem przypadkiem obok stadionu na Łazienkowskiej. Akurat było przed meczem. W tej „atmosferze sportowego święta” poczułem, że wzrok wszystkich jest skupiony na mnie, a właściwie na mojej koszulce. A była to koszulka, pamiątka z Malborka, z herbem Krzyżaków. Nigdy nie zapomnę tego wzroku. I tego wysiłku umysłowego na twarzach też nie zapomnę. Prawdziwa udręka: K...a, co to może być za klub? Miłego dnia.
z cyklu: Ludzie, których spotkałem
(krawat: Tino Louri)
Ech biedni meksykanie. Zapraszam tutaj.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz i zaproszenie.
OdpowiedzUsuń