wtorek, 5 lutego 2013

1012 krawat, 1012 dzień, 5/02/13

Dzień dobry! Wczoraj przeczytałem o pluskwach gryzących w I klasie pociągu z Poznania do Warszawy. I coś mi się przypomniało.
Pod koniec studiów dużo jeździłem po Polsce. Pociągi były brudne, więc nic dziwnego, że pewnego dnia po raz pierwszy w moim życiu na powiekach pojawiły mi się jęczmienie. Było ich ponad 30. Tak po 7-9 na jedną powiekę. Ból potworny. Gorączka. Na oczy nie widziałem. Oczywiście, działo się to w jakieś dni wolne, więc trudno było o wizytę u okulisty.
Kolega ze studiów, Jarek Duda, obecny wiceminister pracy, zaproponował, że zawiezie mnie na ostry dyżur. Założyłem okulary przeciwsłoneczne, co by ludzi nie wystraszać, i ruszyliśmy.
W szpitalu było pusto. Wpuszczono nas do gabinetu. Szatniarka, bardzo zainteresowana moim zdrowiem, usiadła za biurkiem lekarza.
Po kilku minutach usłyszałem, że zbliża się pan doktor. Stanął ode mnie tak z półtora metra. Przez krótką chwilę popatrzył.
- Niech pan pójdzie do lekarza - powiedział tylko i szybko opuścił gabinet.
Po jego wyjściu w gabinecie zapanowała cisza.
- Panie - usłyszałem po chwili zza biurka głos szatniarki - na takie przypadki to tylko ciepły suchy okład. No, i koniecznie musi pan pójść do lekarza. Nie wolno zwlekać. Z oczami nie ma żartów.
Miłego dnia.

z cyklu: Ludzie, których spotkałem

(krawat:  T.M. Lewin)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz