Dzień dobry!
Już nie pamiętam, jak się zdzwoniliśmy. Musiało to być na wiosnę 1982 roku, czyli w stanie wojennym.
- O 17. u Mateusza - usłyszałem jak w słuchawce konspiracyjnie ściszał głos.
- Mateusza? Nie kojarzę - byłem pewien, że nie wiem o kim mówi.
- MA TE USZY - wykrzyczał tak, że musiałem odsunąć słuchawkę.
- Każdy ma uszy, to i twój Mateusz też ma - zaczynał mnie irytować.
- On MA duże TE USZY - rzucił.
- Chyba jaja sobie ze mnie robisz. Mam iść do Urbana... - roześmiałem się.
- Kurwa! - wściekał się rzucając słuchawką. - Bądź u prymasa Glempa o siedemnastej!
Miłego dnia.
z cyklu: Ludzie, których spotkałem
(krawat: Stenstrõms)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz