niedziela, 9 grudnia 2012

954 krawat, 954 dzień, 9/12/12

Dzień dobry!
Kiedyś ojciec opowiedział mi historię, która przydarzyła mu się gdzieś na przełomie lat 60. i 70. XX wieku. W wielkim zakładzie zbrojeniowym stan techniczny jednej z hal produkcyjnych budził niepokój. Postanowiono więc zrobić ekspertyzę budowlaną, o którą poproszono właśnie mojego ojca. Odbyła się długa droga służbowa, bo ze względu na tajność produkcji i bezpieczeństwo ludowego państwa ojca trzeba było sprawdzić i odpowiednio pouczyć, a zgodę na jego ekspertyzę musiały wyrazić wszystkie możliwe instytucje z Ministerstwem Obrony Narodowej na czele.
Ojciec wyposażony w odpowiednie dokumenty i przestrzeżony, że ma niczego nie widzieć i słyszeć, udał się gdzieś w odległy zakątek kraju z misją inżyniera budowlanego. Jak dotarł, to przy wejściu został poddany sumiennej kontroli straży przemysłowej. Telefon aż przegrzewał się od konsultacji. A to przyjechał za wcześnie, a to czy ma ze sobą taką czy siaką przepustkę.
Na tych miłych czynnościach kontrolnych czas wartko płynął, więc się okazało, że zbyt wczesne przybycie staje się już poważnym spóźnieniem. W końcu telefon z kierownictwa zakładu: - Tak, można wpuścić! Kierować do biura dyrekcji.
- A jak mam tam trafić?  - zapytał ojciec. - Może mnie ktoś zaprowadzi.
- Eeee tam, trafi pan sam - zapewnił wartownik. - Widzi pan te żółte kaski? To hala z czołgami, kiedy pan ją minie będą zielone, to montaż dział samobieżnych. Skręci pan w prawo i zaraz będą ludzie w niebieskich kaskach, to produkcja moździerzy. Ominie pan tę halę i trafi na robotników w czerwonych kaskach. Znaczy, że pracują w hali z transporterami opancerzonymi. I tutaj pana dalej pokierują.
Ojciec bez trudu doszedł do czerwonych kasków i od razu zapytał pierwszego napotkanego robotnika: - Jak trafić do biura dyrekcji?
Robotnik rozejrzał się: - Normalnie to kawał drogi, ale niech pan jak wszyscy przejdzie przez halę. Jak się z niej wyjdzie i skręci się w lewo to widać białe kaski. Znaczy, że to dyrekcja.
W dyrekcji znowu sprawdzono wszystkiego dokumenty i zaprowadzono go do grożącej zawaleniem hali. Po przeprowadzeniu ekspertyzy przedstawiciel dyrekcji szybko pożegnał się z ojcem.
- Jak mam trafić do wyjścia? - zapytał mój rodziciel.
- Niech pan podejdzie do tej hali z czerwonymi kaskami. Przejdzie pan jak wszyscy przez nią i zobaczy pan ludzi niebieskich kaskach. Oni pokierują pana dalej.
Bo każda tajemnica ma swoje granice.
Miłego dnia.

(krawat: Countess Mara, 70's, pamiątka po ojcu)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz