poniedziałek, 26 listopada 2012

941 krawat, 941 dzień, 26/11/12

Dzień dobry! „U nasz” każdy musi mieć spisek. Naiwnie wydawało mi się, że ja nie mam. Ale to nieprawda. Jakiś czas temu na spacerze z Kropką odkryłem, że pewna cukiernia na dawnej ulicy Komorowa (dla lepszej konspiracji będę odmieniał ją jako Komarową) nazywa się „Ruskawka”. To brzmi to jak szyfr od „ruska czkawka”. Od razu czujnie z Kropką stanęliśmy i podjęliśmy działania operacyjne metodą obserwacji wzrokowej. Do podejrzanego lokalu co chwila ktoś wchodził. Wszyscy palcami - jak snajperzy przed wykonaniem strzału - coś wskazywali i odliczali. Następnie wychodzili na ulicę z podejrzanie wyglądającymi i podobnymi do siebie pakunkami. Sprawa śmierdziała na odległość, choć do mnie i do Kropki dochodziły podejrzanie sympatyczne zapachy, które miały nas zmylić i uśpić naszą czujność. Odeszliśmy, by nie ulec prowokacji. Niedawno z Kropką powróciliśmy na Komarową. Na szyldzie zmieniono napis, teraz jest „Truskawka”. Ale wiemy, to „T” w każdej chwili można usunąć i czknąć - za przeproszeniem - po rusku. Z drugiej strony, dlaczego akurat „Truskawka”? To ewidentne uderzenie w polski przemysł rolno-spożywczy. Miłego dnia.

(krawat; Cornhill Insurance Test Series 1999, rugby, England - New Zealand)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz