poniedziałek, 12 listopada 2012

927 krawat, 927 dzień, 12/11/12

Dzień dobry! Przez kilka lat razem ze starszymi sąsiadami dbaliśmy, by w każde święto wywieszać flagi. Nasz dom, jeszcze kilka lat temu, był często jedynym (i to solidnie!) oflagowanym na całej ulicy. Teraz przestałem flagę wywieszać, inni to robią. 9-10 lat temu poszedłem z małą córką 3 maja pod Grób Nieznanego Żołnierza. Na rocznicowej uroczystości był tłum dziadków z wnuczkami. Nikogo więcej.
Trasa między rondem a pomnikiem Dmowskiego nigdy nie była moją drogą. Dziwię się jednak tym wszystkim, wśród nich przeciwnikom nacjonalistów, że zrobili tak dużo, by spopularyzować marsz marginalnego ugrupowania. Naprawdę głupota ludzka nie zna granic.
Co do wczorajszego odprowadzenia prezydenta na obiad do Belwederu, to mam zastrzeżenie zasadnicze. Po drodze była dwa pominięte pomniki Kopernika i Chopina. I to jest znaczące. Nie ma w naszej polityce nauki i kultury. Jest jedynie marsz między kłócącymi się politykami w przeszłości i teraźniejszości. A przecież naród przetrwał przede wszystkim dzięki kulturze. No, cóż prezydentowi Komorowskiemu muzyka Chopina kojarzy się - jak to sam powiedział - wyłącznie „z armatami w krzakach”. Krzaki są więc miejscem dla kultury i strach w te krzaki pójść.
Na portalu nocoty.pl pojawiły się zdjęcia znanych osób, które uczestniczyły w Pałacu Prezydenckim na  wspólnym robieniu kotylionów. Zwyczaj to nowy i piękny. Tym bardziej zdziwiło mnie, że jedna z osób siedzących obok pani prezydentowej ma rozpikslowaną twarz. Nie wyobrażam sobie, by gość Białego Domu dystansował się tak od obecności małżonki głowy państwa, bo gdyby się wstydził to, by tam nie poszedł. Michelle Obama ściska kogoś z zamaskowaną twarzą!? Miłego dnia.

z cyklu: Media w cytatach

(krawat: Marks & Spencer)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz