środa, 5 września 2012

859 krawat, 859 dzień, 5/09/12

Dzień dobry! Moja córka do szóstej klasy podstawówki ma 4 książki do nauki historii, które ze względu na poziom trudno nazwać podręcznikami. W początkach III RP pojawił się model prawa powielaczowego, który utrzymał się i powielił na inne dziedziny. Mamy więc edukację powielaczową i dzieci w czterech podręcznikach mają wiedzę od renesansu do współczesności. Nauczyciele od razu mówią, że nie dadzą rady z programem. Autorzy* tych niby-podręczników przyjęli zasadę, że tę niby-wiedzę najlepiej przekazywać metodą zagadek i rebusów. Można się dowiedzieć, że w czasie okupacji hitlerowskiej „rozwijał się” (!) handel uliczny, a pojęcia związane z ludobójstwem trzeba odnaleźć ukryte w diagramie.
Z rozmów z córką i jej przyjaciółmi wiem, że teraz w szkołach podstawowych określenia takie jak „Ty Żydzie” lub „Ty Murzynie” są powszechne i są uważane za najbardziej obraźliwe wyzwiska. Oczywiście, pewnie w następnych wydaniach podręczników ten problem zostanie rozwiązany zgodnie z przyjętymi założeniami dydaktycznymi (np. podkreśl najbardziej upokarzające określenia). Nie ma jak dowcipny rebus na trudny temat. Miłego dnia.

*Aleksandra Marcinko, Jolanta Węgiel, „Moja historia. Historia i społeczeństwo dla klasy 6 szkoły podstawowej. Część 2”, wydawnictwo Nowa Era, Straszyn 2011 (wydanie trzecie)

(krawat: Giorgio Redaelli)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz