Dzień dobry! Choć mam sentyment, to elementarza Mariana Falskiego nigdy nie lubiłem. Na pierwszej lekcji w pierwszej klasie pani zapytała komu się podoba ten elementarz. Wszyscy podnieśli ręce do góry. Oprócz mnie. Zostałem wezwany do powstania i w tej pozycji wysłuchałem długiej prelekcji o tym jak drwal rąbie drzewo, które flisacy spławiają do tartaku, stamtąd trafia do papierni, a na końcu przerobione na papier do drukarni, gdzie autor i grafik przynoszą książkę. Wydrukowany podręcznik przewozi kolej i transport uspołeczniony do księgarni, by tam moi rodzice mogli dokonać zakupu. A uczy mnie z elementarza ta pani, która mi to wszystko tłumaczy. No, i tak mi zostało na całe życie. Nie podnoszę ręki do góry i czasami za to dostaję wykład. Miłego dnia.
z cyklu: Ludzie, których spotkałem
(krawat: Montana)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz